czwartek, 9 grudnia 2010

Rozmawiamy

Nazbierało się trochę mądrości mojej córki przez ten czas. Większość umknęła, ale coś tam zapisałam na szczęście.

Kiedyś Weronika nie lubiła chodzić do lekarza, zawsze był płacz. Niestety w przedszkolu zaczęła częściej chorować, ale dzięki temu przyzwyczaiła się do wizyt i nawet zagaduje pana doktora. Po badaniu dostała jak zawsze naklejkę. Przygląda się i mówi teatralnym szeptem:
- Tylko jedna?
i dostała jeszcze trzy a pan doktor się uśmiał jak reks :)


Jesteśmy u lekarza again. Werka już się nudzi więc ją zagaduję i mówię że pan doktor jej wypisuje receptę na syrop. Na co młoda
- Na pewno będzie niedobry. Pewnie klemastino :)
Nasz doktor ma swojego faworyta wśród syropów, nie da się ukryć.



Ciężary vel ciężarki

Trochę kurzu się nazbierało przez te trzy miesiące :/ Ale chyba wracam.
Najpierw natłok pracy, który jeszcze trwa, ale to już ostatnie dwa tygodnie takiej gonitwy potem mam nadzieję że będzie normalniej. Trochę też miałam problemów, które skutecznie odebrały mi radość życia, chociaż zapewne to grzech tak pisać o moich smutkach, gdy inni mają gorzej. Ale moje smutki, moja sprawa, że czasami nie potrafię racjonalnie spojrzeć na swoje życie. I jeśli coś jest nie tak to świat mój wewnętrzny mi się wali. Ale podnoszę się pomalutku, po cichutku. Wię c koniec smęcenia.
HOWK.