niedziela, 7 sierpnia 2011

Trochę chmur, trochę słońca...


Ostatnio mamy ciężki czas. Dzieci przechodzą jakieś bunty, ciągle krzyk, niestety nie tylko z ich strony. Już czasami się gubię czy moje postępowanie jest właściwe czy robię coś źle. W wychowaniu niestety nie ma gotowych recept i nie ma też natychmiastowych efektów które pozwoliły by stwierdzić że ta droga jest właściwa. A szkoda. Ostatnie cztery dni spędzone z dziećmi bez Leszka nie były łatwe. Wieczorne jęki były nie do zniesienia, ale udało mi się zachować zimną krew.
A tak na osłodę moja magiczna córeczka i najsłodszy syneczek :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz